środa, 13 listopada 2013

IV

Świadomy ascetyzm barw jego stroju, surowość srebrnego krawata i chłód śnieżnobiałej koszuli podkreślały niezwykły karmelowy kolor jego oczu. Moja reakcja na widok tajemniczego nieznajomego stojącego ze swobodnie odpiętą marynarką i rękami włożonymi nonszalancko do kieszeni była niczym uderzenie w niewidzialną ścianę, która niespodziewanie wyrosła przede mną. Stanęłam jak wryta, nie mogąc oderwać oczu od mężczyzny, który wydawał się jeszcze bardziej olśniewający, niż pamiętałam. Nigdy nie widziałam tak brązowych włosów. Były lśniące i nieco długie, niemal do kołnierzyka jego koszuli. Ta seksowna fryzura uzupełniała wizerunek prężnego biznesmena nutką zmysłowości niegrzecznego chłopca,
jak cierpka wisienka na słodkim torcie. Jak zwykła mówić moja matka, tylko awanturnicy i bandyci mieli takie włosy.
Zacisnęłam dłonie, by powstrzymać nieprzepartą ochotę dotknięcia ich, sprawdzenia, czy były w dotyku tak jedwabiste, jak się zdawało. Drzwi zaczęły się zamykać.
On jednak robił energiczny krok do przodu i nacisnął przycisk,by przytrzymać je otwarte.
– Zmieścimy się tu oboje, Evo.
Dźwięk tego zmysłowego, nieznoszącego sprzeciwu głosu wyrwał mnie z chwilowego oszołomienia. Skąd znał moje imię?
Wtedy przypomniałam sobie, że we wczorajszym zamieszaniu w jego ręce wpadł mój identyfikator. W panice rozważałam, czy nie skłamać, że czekam na kogoś, i nie przepuścić tej windy, ale mój mózg w końcu zaczął pracować. Co się, do diabła, ze mną działo? Mężczyzna ewidentnie pracował w tym samym budynku. Nie mogłam robić uników za każdym razem, kiedy na niego wpadałam. I dlaczego w ogóle miałabym to robić? Jeśli będę spotykać go częściej, w końcu nauczę się patrzeć na niego bez emocji i uodpornię się na erotyzm, którym emanował. Z czasem nie będę na niego zwracała większej uwagi niż na meble w lobby. Ha! To wcale nie było takie proste. Wkroczyłam do windy.
– Dziękuję – wymamrotałam.
Puścił przycisk i wszedł za mną. Drzwi się zamknęły i ruszyliśmy w dół. Momentalnie pożałowałam, że zdecydowałam się wsiąść razem z nim. Od bliskości jego ciała mrowiła mnie skóra. Miałam wrażenie, że jego siła rozsadza niewielką przestrzeń klatki, w której byliśmy zamknięci. Emanował niemal namacalną energią i takim seksualnym magnetyzmem, że poczułam, jak miękną mi nogi. Mój oddech stał się tak samo nierówny, jak uderzenia serca. Znowu poczułam to niewytłumaczalne przyciąganie, jakby promieniował niemym żądaniem, na które instynktownie odpowiadałam.
– Dobrze się pani bawi pierwszego dnia? – zapytał, wprawiając mnie w osłupienie. Jego głos był dźwięczny, opływał mnie uwodzicielskim rytmem. Skąd, do diabła, wiedział, że to mój pierwszy dzień w pracy?
– Na razie tak – odpowiedziałam gładko. – A pan?
Czułam, jak jego wzrok prześlizguje się po moim profilu, ale siłą woli starałam się nie odrywać oczu od aluminiowych drzwi windy. Serce galopowało mi w piersi, w brzuchu trzepotały motyle. Miałam mętlik w głowie.
– No cóż, nie był to wprawdzie mój pierwszy dzień – odpowiedział z rozbawieniem w głosie – ale był całkiem udany.
I z każdą chwilą staje się lepszy.
Skinęłam głową i zmusiłam się do uśmiechu, nie mając pojęcia, o co mogło mu chodzić. Winda przystanęła na dwunastym piętrze, by zabrać trójkę rozprawiających z ożywieniem facetów. Przesunęłam się do tyłu, by zrobić im miejsce, jednocześnie próbując schować się w przeciwległym rogu z dala od Pana Mrocznego i Niebezpiecznego. Tyle że on podążył za mną. Nagle znalazłam się bliżej niego niż wcześniej. Gdy poprawiał perfekcyjnie zawiązany krawat, jego ramię otarło się o mnie. Wciągnęłam głęboko powietrze i udręczona starałam się ignorować jego towarzystwo, próbując skupić się na rozmowie tamtych. Mogłam się nie wysilać. Jego obecność była zbyt namacalna. Stał tuż obok. Cały perfekcyjny, zachwycający i pachnący bosko. Moje myśli pogalopowały niekontrolowane, trzepocząc wokół tego, jak twardy może być
ten kawałek jego ciała w dole garnituru. Kiedy winda stanęła na parterze, niemal westchnęłam z ulgi. Czekałam niecierpliwie, aż zrobi się luźniej, i gdy tylko nadarzyła się okazja, ruszyłam do przodu. Wtedy poczułam, jak kładzie dłoń na moim krzyżu i idzie obok, sterując mną. Jego dotyk w tak wrażliwym miejscu wywołał dreszcz, który przepłynął przez całe moje ciało. Dotarliśmy do bramek i wtedy cofnął dłoń, pozostawiając poczucie dziwnej pustki. Zerknęłam na niego, starając się go rozszyfrować, ale chociaż patrzył wprost na mnie, jego twarz nie zdradzała żadnych emocji.
– Eva!
Widok Nialla, opierającego się swobodnie o marmurową kolumnę w lobby, położył kres tym torturom. Mój przyjaciel miał na sobie dżinsy, eksponujące długie na milę nogi, oraz obszerny sweter w kolorze ciepłego błękitu, który podkreślał jego oczy. Bez trudu przyciągał uwagę mijających go ludzi. Zwolniłam, podchodząc do niego i bóg seksu wyminął nas, przeszedł przez obrotowe drzwi, po czym opadł płynnie na tylne siedzenie zaparkowanego przed budynkiem czarnego bentleya SUV-a, którego już widziałam tutaj. Niall zagwizdał, podążając wzrokiem za limuzyną.
– No, no. Sądząc po maślanych oczach, to musiał być facet, o którym mi wczoraj opowiadałaś, mam rację?
– O tak, to był zdecydowanie on.
– Pracujecie razem? – Niall chwycił mnie za rękę i pociągnął na ulicę przez boczne wyjście.
– Nie. – Przystanęłam na chodniku wśród rzeki przechodniów, by zmienić buty, przytrzymując się jego ramienia. – Nie mam pojęcia, kim on jest, ale niepokoi mnie, że zapytał o wrażenia z pierwszego dnia w pracy, więc chyba powinnam zrobić małe dochodzenie.
– No cóż... – Niall wyszczerzył zęby w uśmiechu, przytrzymując mnie za łokieć, gdy podskakiwałam niezdarnie na jednej nodze. – Nie wiem, jak ludzie mogą skupić się na pracy, gdy on jest w pobliżu. Aż mi przez chwilę mózg zaskwierczał.
– Wydaje mi się, że to powszechna reakcja. – Wyprostowałam się. – Chodźmy. Potrzebuję drinka.
*
Następnego ranka powitało mnie lekkie pulsowanie z tyłu głowy, jakby kpiące ze mnie za wypicie tego jednego kieliszka za dużo. Jadąc windą na dwudzieste piętro, nie wyrzucałam sobie kaca tak bardzo, jak powinnam. Do wyboru miałam bowiem danie sobie w gardło lub randkę z wibratorem, która skończyłaby się najpewniej dostarczonym przez baterię orgazmem wywołanym fantazjami z Panem Mrocznym i Niebezpiecznym w roli głównej. Nie żeby miał się w jakiś sposób dowiedzieć albo żeby w ogóle obchodziło go, że tak mnie rozpalał, ale ja to wiedziałam i nie zamierzałam poddawać się fantazjom o nim.
Wrzuciłam swoje rzeczy do dolnej szuflady biurka i sprawdziwszy, że Harrego jeszcze nie ma, wróciłam z kubkiem kawy do boksu, by nadrobić zaległości na ulubionych blogach reklamowo-biznesowych.
– Eva!
Aż podskoczyłam, gdy nagle pojawił się koło mnie z szerokim uśmiechem, odznaczającym się śnieżną bielą na ciemnej twarzy.
– Dzień dobry, Harry.
– A żebyś wiedziała, że dobry. Chyba przynosisz mi szczęście. Chodź do mnie, proszę, i weź swój tablet. Możesz dzisiaj zostać dłużej?
Podążyłam za nim, zarażając się jego entuzjazmem.
– Pewnie.
– Miałem nadzieję, że to powiesz. – Zanurzył się w swym fotelu.
Usadowiłam się na tym samym krześle, które wybrałam wczoraj, i szybko otworzyłam program tekstowy.
– A więc – zaczął – otrzymaliśmy zapytanie o ofertę od Kingsman Vodka i wyraźnie wymienili moje nazwisko. Pierwszy raz ktoś zasugerował, że chce pracować właśnie ze mną.
– Gratulacje!
– To miłe z twojej strony, ale zachowajmy pochwały do czasu, gdy faktycznie dostaniemy kontrakt. Kiedy już przedstawimy im naszą propozycję, i tak będziemy musieli brać udział w przetargu. Chcą spotkać się ze mną jutro wieczorem.
– Łał. Czy to standardowa procedura?
– Nie. Zwykle czekają, aż przygotujemy i złożymy ofertę, zanim zaaranżują spotkanie. Kingsman Vodka została niedawno przejęta przez Bieber Industries, giganta sprawującego kontrolę na dziesiątkami zależnych firm. Jeśli nam się uda, możemy nieźle na tym zarobić. Oni dobrze o tym wiedzą, dlatego chcą, żebyśmy tańczyli, jak nam zagrają.
Pierwszy etap to spotkanie ze mną.
– Nad przygotowaniem oferty pracuje cały zespół, prawda?
– Tak, prezentujemy pomysły jako grupa. Ale oni znają reguły gry. Wiedzą, że po tym, jak nasz dyrektor kreatywny roztoczy przed nimi piękną wizję kampanii, właściwą robotę będzie faktycznie wykonywał dla nich młodszy specjalista. Ktoś taki, jak ja. Chcą mnie po prostu wcześniej przetestować, zanim podejmą z nami współpracę. Poza tym muszę oddać
im tę sprawiedliwość, że ich zapytanie o ofertę obfituje w informacje, co oszczędza mi mnóstwo pracy, jeśli chodzi o przygotowania. Naprawdę nie mogę zarzucić im, że ich wymagania są zbyt wygórowane. Są tylko skrupulatni. To standardowe postępowanie, gdy masz do czynienia z takimi rekinami jak Bieber Industries.
Przejechał nerwowo dłonią po krótkich, mocno skręconych włosach, zdradzając tym gestem presję, jaką czuł.
– Co sądzisz o Kingsman Vodka?
– Uhm... No cóż... Szczerze mówiąc, nigdy o nich nie słyszałam.
Harry opadł na oparcie fotela i się zaśmiał.
– Dzięki Bogu. Już myślałem, że jestem jedyny. No cóż, dobrą stroną jest to, że nie mają złej prasy, z którą trzeba by walczyć. Brak informacji to czasami najlepsza informacja.
– Więc w czym mam ci pomóc? Oprócz zdobycia informacji na temat rynku wódki i gotowości, by zostać po godzinach?
Myślał przez chwilę, zagryzając wargi.
– Dobrze, zanotuj następujące rzeczy...
Pracowaliśmy nieprzerwanie, odpuszczając sobie lunch, i siedzieliśmy nad projektem jeszcze długo po tym, jak budynek opustoszał, analizując wstępne dane przygotowane przez dział strategii. Było kilka minut po siódmej, gdy ze skupienia wyrwał mnie dźwięk telefonu Harrego, który zakłócił ciszę uśpionego biura. Nie przerywając pracy, Styles włączył funkcję głośnomówiącą.
– Cześć, najdroższy.
– Czy ty w ogóle nakarmiłeś to biedactwo? – odezwał się ciepły męski głos po drugiej stronie słuchawki.
Harry zerknął na mnie przez szklaną ścianę biura ze zmieszaną miną.
– Oj... zapomniałem.
Szybko odwróciłam wzrok, przygryzając wargę, żeby powstrzymać chichot. Z telefonu wydobyło się wyraźne prychnięcie:
– To dopiero jej drugi dzień, a ty każesz jej harować jak wół i do tego ją głodzisz. Zobaczysz, tylko czekać, aż zrezygnuje.
– Cholera, masz rację. Louis, kochanie...
– Przestań mi tu słodzić. Myślisz, że lubi chińszczyznę?
Podniosłam kciuki do góry. Uśmiechnął się.
– Myślę, że tak.
– Dobrze. Będę u was za dwadzieścia minut. Daj znać ochronie, żeby mnie wpuścili.
Niemal dokładnie dwadzieścia minut później prowadziłam Louisa Tomlinsona przez poczekalnię do naszej części biura. Był postawnym mężczyzną, miał na sobie ciemne dżinsy, zdarte robociarskie buty i starannie wyprasowaną rozpinaną koszulę. Ciemnowłosy,ze śmiejącymi się niebieskimi oczami, był równie przystojny jak jego partner, tyle że w zupełnie inny sposób. Rozsiedliśmy się całą trójką wokół biurka Harrego. Wyłożyliśmy na papierowe tacki kurczaka kung pao i wołowinę z brokułami, dodaliśmy kleisty biały ryż i zaatakowaliśmy to pałeczkami.
Dowiedziałam się, że Louis był przedsiębiorcą budowlanym. Wraz z Harrym stanowili parę od czasów college’u. Obserwując, jak odnoszą się do siebie, czułam podziw i lekkie ukłucie zazdrości. Ich związek wydawał się funkcjonować tak fantastycznie, że spędzanie czasu w ich towarzystwie było prawdziwą przyjemnością.
– Niech mnie diabli, dziewczyno! – Louis aż gwizdnął ze zdziwienia, gdy sięgałam po trzecią dokładkę. – Ty to możesz wtrząchnąć! Gdzie to się podziewa?
Wzruszyłam ramionami.
– Myślę, że na siłowni. Może to pomaga...?
– Nie zwracaj na niego uwagi – powiedział Harry, szczerząc zęby. – Lou jest po prostu zazdrosny. Musi uważać na swoją dziewczęcą figurę.
– Do diabła. – Louis wykrzywił się do partnera. – Może powinienem zabierać ją na lunch z załogą. Mógłbym załapać sporo kasy na zakładach z chłopakami, ile ona może zjeść.
Uśmiechnęłam się.
– Mogłoby być zabawnie.
– Ha! Od razu wiedziałem, że jesteś ciut zakręcona. Widać to w twoim uśmiechu.
Ze wzrokiem wbitym w jedzenie próbowałam odgonić od siebie wspomnienia, jak byłam popieprzona, kiedy przechodziłam swoją buntowniczą i samodestrukcyjną fazę.
Harry przyszedł mi z pomocą, mówiąc:
– Nie napastuj mojej asystentki. I co ty tak naprawdę wiesz o szalonych kobietach?
– Wiem, że niektóre z nich lubią spędzać czas w towarzystwie gejów. Lubią nasz punkt widzenia. – Wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Wiem również parę innych rzeczy, jeśli rozumiecie, co mam na myśli... Hej, nie bądźcie tacy zaszokowani. Chciałem tylko sprawdzić, czy ten seks hetero nie jest za bardzo przereklamowany.
Najwyraźniej dla Harrego była to nowość, ale sądząc z jego drgających warg, był na tyle pewien ich związku, że uznał całe to wyznanie za zabawne.
– Ach tak?
– I jak ci się podobało? – spytałam odważnie.
Louis wzruszył ramionami.
– Nie chcę mówić, że to jest przereklamowane, gdyż bez wątpienia nie jestem grupą docelową i moja ocena bazuje na ograniczonej próbce, ale z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że nie jest mi to potrzebne do szczęścia.
Uznałam to za dosyć wymowne, że Louis relacjonował swoją historyjkę, używając języka marketingowego, którym operował w pracy Harry. Było jasne, że wymieniali się doświadczeniami z pracy, mimo że ich dziedziny dzieliły lata świetlne.
– Biorąc pod uwagę twoją obecną sytuację życiową – powiedział z udawaną powagą Harry, chwytając pałeczkami łodyżkę brokułu – to chyba dobrze dla ciebie.
Gdy skończyliśmy jeść, zrobiła się ósma i do biura wkroczyła ekipa sprzątająca. Harry nalegał, by zamówić mi taksówkę.
– Czy chcesz, żebym przyszła jutro wcześniej? – zapytałam.
Louis szturchnął Harrego znacząco.
– Ty naprawdę musiałeś zrobić coś dobrego w poprzednim życiu, że zostałeś wynagrodzony taką asystentką.
– Wydaje mi się, że zasłużyłem na nią, wytrzymując z tobą w obecnym – odgryzł się Harry.
– O co ci chodzi! – zaprotestował Louis. – Przecież zrobiłeś ze mnie prawdziwego pantofla. Opuszczam nawet deskę klozetową.
Harry posłał w moją stronę udręczone spojrzenie, w którym kryły się pokłady czułości dla partnera.
– Mam ci za to wręczyć medal?
*
Wraz z Harrym harowaliśmy jak opętani, żeby przygotować jego spotkanie z zespołem z Kingsmana o szesnastej. Spędziliśmy roboczy lunch z ludźmi z działu kreacji, którzy mieli wziąć udział w przyszłej prezentacji podczas przetargu. Głowa mi pękała od natłoku informacji i pomysłów. Następnie przestudiowaliśmy materiały na temat obecności Kingsmana w sieci i na portalach społecznościowych. Około trzeciej trzydzieści zrobiłam się trochę nerwowa, wiedząc, że korki o tej porze
potrafią dać w kość, ale Harry nie przestawał pracować, nawet gdy sygnalizowałam mu czas. Kwadrans przed czwartą wyskoczył ze swego biura z szerokim uśmiechem na ustach, zmagając się z marynarką.
– Dołącz do mnie, Evo.
Zamrugałam ze zdziwienia.
– Naprawdę?
– Hej, ciężko pracowałaś, pomagając mi w przygotowaniach. Nie jesteś ciekawa, jak pójdzie spotkanie?
– Ależ oczywiście. – Zerwałam się na równe nogi. Wiedząc, że asystentka jest najlepszą wizytówką szefa, wygładziłam czarną ołówkową spódnicę i wyprostowałam mankiety mojej jedwabnej bluzki z długimi rękawami. Przypadkowym zrządzeniem losu jej szkarłatna barwa idealnie pasowała do krawata Harrego. – Dziękuję.
Kiedy wsiedliśmy do windy, ta ku mojemu zaskoczeniu ruszyła do góry zamiast w dół. Wjechaliśmy na ostatnie piętro i znaleźliśmy się w poczekalni, która była zdecydowanie bardziej przestronna i ozdobna niż ta na dwudziestym piętrze. Wiszące w koszach z paprocie i lilie wypełniały powietrze miłym zapachem. Na przydymionym szkle drzwi wejściowych widniał napis Bieber Industries, wygrawerowany boldem, typowo męskim krojem pisma. Wpuszczono nas do środka i poproszono, byśmy poczekali chwilę. Oboje grzecznie odmówiliśmy zaoferowanej nam wody i kawy. Po mniej więcej pięciu minutach zostaliśmy poprowadzeni do zamkniętego pokoju konferencyjnego.
Gdy recepcjonistka chwytała za klamkę drzwi, Harry popatrzył na mnie z błyskiem w oku.
– Gotowa?
Odpowiedziałam uśmiechem.
– Gotowa.
Drzwi otworzyły się i Harry puścił mnie przodem. Wchodząc do sali, zadbałam o promienny uśmiech... który dosłownie zamarł mi na ustach na widok mężczyzny podnoszącego się z krzesła, by nas powitać.

---------
jak myślicie, kogo Eva zobaczyła? :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ, TO MOTYWUJE :)
do następnego!
wasza aggie xx
tt: @mjrauhlin

11 komentarzy:

  1. aaaaa hbgfdehdfhwdbjwk
    czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kogo ujrzała? Odpowiedź jest prosta - boga seksu, z którym poprzedniego dnia jechała w windzie (udziela mi się język z opowiadania, weźcie to ode mnie, ja nie chcę używać takich słów, zdecydowanie wole swoje skomplikowane połączenia, zdania bez ładu i składu na dodatek wymawiane szałaputnie i z prędkością torpedy).
    Btw - Laaary!
    Czekam na następny :)

    @fflyfmc

    ŁADNY SZABLON :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na next! Wspaniały xx. <3
    @Caroline__Horan

    OdpowiedzUsuń
  4. O M G! cudowny! aaaaaa! kocham to! *o* już się nie mogę doczekać nn ^.^
    @Danger12345678

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuu...ale się będzie działo podczas tej konferencji...rozdział super czekam na kolejną część ;* <3
    @_MrsSwagger69
    Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. hoho świetny ;)))
    nadrobiłam sobie tego bloga i będę na pewno go czytać ^^
    czekam na następny! ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham to opowiadanie. W końcu zabrałam się, żeby je przeczytać. ciąga niesamowicie i ma w sobie coś... Niezwykłego. Tak, to dobre słowo. Osobą, którą ujrzała był na bank bóg seksu, haha nie mogę się doczekać! vdsyhgfdsj
    Będzie ciekawie. W to nie wątpię. Czekam na nastepny rozdział i życzę dużo weny.

    Jeśli miałabyś chwilę to serdecznie zapraszam do siebie: http://infinite-feelings-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Mała poprawka Justin nie ma długich włosów xD

    OdpowiedzUsuń